Świat Arniego

ImageZbliżający się do 80-tych urodzin Arnold Palmer, wciąż jest na topie golfowej elity. Kiedy cały świat golfa oddaje cześć jego dziedzictwu, on sam rozmyśla nad śmiertelnością...

Kolejka, która naprędce zaczyna formować się z tyłu golfowego carta przy 10. tee, w miejscu gdzie profesjonaliści rozpoczynają swą przygodę z turniejem w Bermuda Dunes (Kalifornia), nie wygląda jak orszak powitalny, ale okazuje się, że nim jest, ponieważ Arnold Palmer siedzi z tyłu carta, ze skrzyżowanymi nogami i wszystkiemu sie przygląda.

Każdy zawodnik po wykonaniu tee shota idzie tą samą trasą - krótkie odejście w prawo, pozdrowienie, uścisk dłoni, czasem jakieś słowo na zachętę od Palmera, potem w lewo zwrot i zejście w dół fairwaya. Mark Calcavecchia, Rich Beem, Brad Faxon, Corey Pavin, Charley Hoffman, Justin Leonard, Tommy Armour, Jason Gore, D. J. Trahan. Jeden po drugim przystają, uśmiechają się, wymieniają po kilka słów, i ruszają dalej. Po chwili zmienia się cała scena i widok, tempo staje sie wolniejsze, do głosu dochodzą emocje, zupełinie jakby to wszystko razem było audiencją u jakiegoś dygnitarza czy głowy państwa.

Palmer nawet w wieku 79 lat - zwłaszcza w wieku 79 lat - jest kimś właśnie takim. Nie bral udziału w regularnych zawodach Champions Tour od trzech lat, a w cyklu PGA Tour - od pięciu, ale patrząc na to, jak wielu graczy chce się z nim przywitać oraz jak wielu fanów prosi go o autograf, Palmer wciąż jest na topie golfowej elity.

To magnes przyciągający ludzi. Zupełnie jakby jego autograf na programie, bilecie, czapce, koszulce czy kawałku papieru, czy też samo przebywanie w pobliżu niego, miało sprawić, że jego siła, magnetyzm czy też inna wypełniająca go magia, udzieli sie wszyskim wokół niego.

A może jest w tym trochę racji?

Gdyby istniała instytucja Ambasadora Golfa, Palmer pasowałby tam idealnie, chociaż właściwie nieoficjalnie zajmuje się tym juz od lat i nie narzeka.

"Bywam zmęczony, jednak nie jest to dla mnie ciężarem" - powiedział GolfDigest.com. "To większa przyjemność niz wszystko inne. Myślę, że wiele mówi fakt, iż ludzie są dla mnie mili."

Palmer wygląda raźno, zwłaszcza tego dnia, ubrany w szare spodnie w kant i niebieski sweter. Kiedy pomiędzy podchodzącymi do niego grupami następuje przerwa, Palmer odwraca głowę, spogląda w dół fairwaya i mówi łagodnie, do wszystkich i do nikogo jednocześnie:

"Znam każde źdźbło trawy."

Jest wiele pól, o których mógłby powiedzieć to samo, zwłaszcza w Bay Hill Club and Lodge, gdzie w tym tygodniu jest rozgrywany turniej Arnold Palmer Invitational. Turniej ten, istniejeący od 1979 roku, ma miejsce właśnie w Palmer's Bay Hill i jest jednym z filarów cylku PGA Tour na Florydzie.

Jak na kogoś, kto we wrześniu skończy 80 lat, uderzenie Palmera wciąż jest niezachwiane, a jego reputacja budzi grozę bardziej niż kiedykolwiek. Oto co znaczą 4 tytuły Masters, siedem zwycięstw major, 62 wygrane w cyklu PGA Tour, cztery Vardon Throphies, cztery zwycięstwa w rankingu zarobków, członkostwo w Hall of Fame, Medal Honoru od prezydenta, nagroda Patriot Award od Towarzystwa Medalu Honoru Kongresu USA, a także funkcja fundraisera przy Szpitalu dla Dzieci i Kobiet im. Arnolda Palmera w Orlando.

Palmer wciąż jest blisko szczytu swoich możliwości. W ubieglym roku zarobił ok. 30 mln $ i zajął 4. miejsce w rankingu Golf Digest 50 - liście golfistów zarabiających najwięcej na i poza polem. Tiger Woods jest na miejscu 1. z suma 117 mln $, jednak zarobki Palmera w 2008 roku i tak przewyższały to, co mieli na swych kontach Greg Norman, Ernie Els, Sergio Garcia czy nawet Jack Nicklaus.

I chociaż pieniądze są ważne, to nie one tworzą oś opowieści o Palmerze. Według Gary'ego Playera, na historię Palmera składają się historie innych ludzi.

"Arnold zawsze miał jakąś wyjątkową relację ze swoimi fanami, ludźmi proszącymi o autograf czy coś innego" - powiedział niedawno Player. "Widziałem już dziesiątki graczy i przeraża mnie to jak traktują oni innych ludzi. Zachowanie Arnolda pod tym względem zawsze było i jest nienaganne."

"To najbardziej charyzmatyczny zawodnik, jakiego widziałem. Ma szczęście - urodził się z tym."

Ale również ciężko na to pracował.

Szczegóły z drogi Palmera na szczyt w wybranej przez niego dziedzinie sa dobrze znane, jednak widziane razem, nawet z dystansu lat, stanowią fascynującą część kultury ameryańskiej aż po dziś dzień. Palmer, najstarszy z czwórki dzieci, urodził sie w Youngstown (Pensylwania) i wychował w Latrobe, u zbocza gór Allegheny, na wschód od Pittsburga. Jego rodzicami byli Doris i Milfred Jerome Palmer. Ojciec Arnolda, zwany Deaconem, porzucił szkołę w wieku 15 lat i zaczął pracować w hucie stali w Latrobe. Ponieważ huta miała udziały w Latrobe Country Clubie, Deacon zapisał sie tam jako nadzorca pola i poźniej już był tam na prawach profesjonalnego gracza.

Arnold miał cztery lata gdy Deacon wyciął z drewna kij i mu go dał.

A ponad trzy ćwierćwiecza później, te właśnie dni Palmer pamięta doskonale.

"Kiedy byłem małym chłopcem, chodziłem z ojcem do jego pracy na polu. Wyciął dla mnie nieduży kij i byłem gotowy do gry. Nosiłem z sobą dwa pistolety-zabawki oraz kij do golfa i spędzałem z nim czas. Miałem wtedy jakieś trzy lata. Potem dorosłem do zabaw w Indian i kowbojów, a jeszcze później wciągnął mnie golf i zacząłem grać"

"Grałem sam lub z moją siostrą Lois Jean, która była dwa lata młodsza ode mnie. To było dla mnie coś normalnego, ponieważ z chłopakami grałem w baseball czy football, a nie mało które dziecko grało w golfa. Później jednak zacząłem grać w towarzystwie caddies na części wyznaczonej dla nich i sam również zostałem caddie. I to stało się dla mnie najważniejsze."

Niedługo po tym jak Deacon zaczął udzielać lekcji gry za 10 centów za pół godziny, Arnold kosil trawę na greenach i fairwayach i zbierał piłki za 25 centów na godzinę.

Synowi udało się zaliczyć 9 dołków 55 uderzenbiemi w wieku siedmiu lat, 40 w wieku lat 12, a w swym pierwszym szkolnym meczu, kiedy miał 12 lat, uzyskał wynik 71.

"Zacząłem grać z zawodnikami z liceum zanim jeszcze tam poszedłem, a moim celem było pokonanie każdego, z kim grałem."  

Poniższe zestawienie pokazuje, że tak się właśnie stało.

Arnold Palmer, którego dorobek jest jednym z najznamienitszych w historii golfa, rozpoczął swój marsz na szczyt w roku 1954, kiedy zwyciężył w turnieju U.S. amateur w Country Clubie w Detroit. Dołączył do cyklu PGA Tour rok później i wtedy też wygrał Canadian Open. W 1956 wygrał jeszcze dwa turnieje, a w kolejnym roku - cztery.

W 1958 Palmer wygrał turniej Masters.

Rozległy obszar fairwayów, majestatyczne rzędy drzew i niebezpieczne, falowe greeny Augusty dobrze pasowały do szczupłej sylwetki Palmera, jego potężnych ramion oraz papierosa zwisającego z jego ust. Popularność golfa osiągnęła nowy poziom właśnie dzięki osobie Palmera i rozpoczynającej sie erze telewizji - zbiegło się to idealnie w czasie i okazalo trwałym związkiem.

Palmer został Królem.

"Kazdy z nas chciał byc Arnoldem Palmerem, on nadał ton całemu pokoleniu graczy i wszyscy mamy dziś dług wdzięczności wobec niego" - mówi Fred Couples.

Palmer grał w Mastersie 50 razy, ostatnio w pewną sobotę w 2004 roku. To był przejmujący widok, kiedy po raz ostatni szedł pod górę 18. fairwayem National Golf Club w Auguście. Jego czerwona koszula i siwe włosy mocno kontrastowały z zielonym otoczeniem. Podczas gdy "Armia Arniego" - jego najwierniejsi nastepcy, oklaskiwali każdy jego krok, Palmer z trudem powstrzymał łzy, zdjął z głowy daszek i pomachał do nich.

Przez 50 lat obecności w Mastersie Palmer oddał 11448 uderzeń w 150 rundach, grając 2718 dołków i przemierzając jakieś 600 mil. Spośród 93 zawodników, którzy grali w Mastersie w 2004 roku, 81 nie było jeszcze na świecie kiedy Palmer grał w tym turnieju po raz pierwszy w roku 1955.

Chociaż jego czas w turnieju Masters dobiegał końca, Palmer już od dawna wybiegał daleko zarówno poza pole golfowe, jak i gabinet dyrektora rady nadzorczej. Na samym początku "ery Palmera" przedsiębiorca Mark McCormack zajął sie jego finansami i tak narodziła się International Management Group. Mozna powiedzieć, że był to początek systemu agencyjnego i w trakcie swej długiej kariery, Palmer miał sponsorów z rozmaitych branży, od rafinerii oleju silnikowego po producentów traktorów.

Player powiedział, że pierwsi klienci firmy McCormacka, czyli on, Palmer i Nicklaus byli niczego sobie.

"To był geniusz" - mówił Player. "Czy można wyobrazic sobie podpisanie umowy z taka trójką na starcie?  Albo zakontraktowanie takich klientów, kiedy sa juz na szczycie? "

Według słów Tima Finchena, sekretarza PGA Tour, ten pierwszy raz mógł być najważniejszy. Powiedział on, że nie było zawodnika mogącego dorównać Palmerowi.

"Zawsze powtarzam, że kiedy w 1958 roku spotkali się CBS, Augusta i Palmer, był to początek nowej ery golfa. To najbardziej charyzmatyczna postać w dziejach tej gry".

Powiedziec o Palmerze, że wyglądał dziarsko, to duże niedopowiedzenie. Jego wygląd zainspirował rosnącą rzeszę fanów, a jego uber-atletyczny, falujący styl gry tylko zespolił jego relacje z nimi. Palmer korzystał z tego, co nieraz przynosiło świetne rezultaty, a czasem kończyło się tragedią. To był teatr golfa w najlepszym wydaniu.

Mówi Tom Watson: "Arnold Palmer i telewizja byli dla siebie stworzeni."

W międzyczasie, wczesna znajomość Plamera z Nicklausem, jego rywalem z pola, była oparta na rozmowach o golfie, gdzie Plamer był urzędującym mistrzem, a Nicklaus pretendentem do tego tytułu. I choć relacje Plamera z wieloma fanami dalekie były od neutralnych, jego związek z Nicklausem zawsze był wyjątkowo bliski.

"Byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Należy pamiętać, że byłem prawie 11 lat starszy niż Jack. A kiedy zaczął grać w tourze, ja byłem tym, który z nim rozmawiał... to znaczy on podszedł do mnie pierwszy, pogadaliśmy, pomogłem mu sie w jakis sposób zaznajomic, z tym, co sie bedzie działo i co powinien zrobić. Podpisał kontrakt z Markiem McCormackiem właśnie dzięki mnie."

"Odkąd tylko pamiętam, bylismy dobrymi przyjaciółmi. Oczywiście nie znaczyło to, że nie staralismy się pokonać jeden drugiego właśnie z tego powodu, nie, próbowaliśmy ze wszystkich sił od samego początku i to sie nigdy nie zmieniło."

Nicklaus uważa, że jego osobista rywalizacja z Palmerem była wymysłem mediów.

Arnold Palmer

"Arnold i ja byliśmy przyjaciółmi" - powiedział niedawno Nicklaus w wywiadzie dla GolfDigest.com. "Oczywiście, zdarzały się różnice zdań. Zdecydowanie. To znaczy, rzadko dwóch facetów przez cały dzień znajduje się w stanie euforii. Rzecz jasna konkurowaliśmy ze sobą, a kiedy z kimś rywalizujesz, pojawiają się problemy. Ale jeśli kiedykolwiek czegoś potrzebowałem, wiedziałem, że mogę liczyć na Arnolda."

Na 1960 U.S. Open w Cherry Hills Country Club na przedmieściach Denver, kiedy to Nicklaus - jako amator - zwrócił na siebie powszechną uwagę, Palmer wywarł jeszcze większe wrażenie. Był już dobrze znany z osiągnięć na polu golfowym i prawdopodobnie najsławniejszy z golfistów w Cherry Hills. Palmer rozpoczął ostatnią rundę siedem uderzeń przed Mike'em Souchak'iem i pięć uderzeń przed Benem Hoganem, ale uderzył na green za pierwszym podejściem i zdobył birdie na sześciu z pierwszych siedmiu dołków. Wygrał. Nicklaus był drugi, gorszy o dwa uderzenia.

Okazało się to jedynym triumfem Palmera na U.S. Open, chociaż był drugi lub trzeci w kolejnych czterech razach. Palmer był albo drugi, albo trzeci w 11 turniejach typu major.

Obecnie Palmer nie gra już tak często w golfa, ponieważ nie jest zadowolony z poziomu swojej gry. Lubi jednak towarzystwo  wąskiego kręgu przyjaciół w przyjacielskich partyjkach golfa.

Nie ważcie się tylko mówić, że mięknie. Mike Weir nabrał pewności, iż nie ma to miejsca, po tym jak po kilkuletniej przerwie w grze w Bay Hill wpadł na Palmera.

"Zmierzył mnie ostrym spojrzeniem, jakby mówił 'Lepiej zacznij się pojawiać'", powiedział Weir. "Nadal był w nim ten ogień. Ucieszyło mnie to."

Palmer mówi, że rzeczywiście nie stał się mięczakiem. "Nie wiem czy kiedykolwiek zmięknę. Kiedy coś robię, nadal rywalizuję. I mam nadzieję, że będę rywalizować tak długo, jak tylko będę w stanie wstać z krzesła".

Palmer zbliża się do początku swojej dziewiątej dekady. Starzenie się jest częścią gry, kolejną częścią życia, mówi, tak samo jak śmierć. Wie, że się starzeje.

"Obawiam się, że tak jest."

Najgłębiej dotykają go osobiste straty. Powiedział, że nie boi się umierania oraz że śmierć towarzyszy mu już od tak dawna, że przyzwyczaił się już do godzenia się z utratą bliskiej osoby.
 
"To nie jest proste. Powracam w myślach do mojego ojca, mojej matki. I oczywiście do Winnie. Stworzyliśmy rodzinę; byliśmy małżeństwem przez 45 lat. Nie da się tak po prostu odejść i zapomnieć o czymś takim. Wielu moich przyjaciół umarło. (Długotrwały design partner) Ed Seay nie żyje.

Palmer powiedział, że po raz pierwszy odczuł bolesną stratę, kiedy jego współlokator z Wake Forest, Bud Worsham, zginął w wypadku samochodowym. Worsham był bratem mistrza U.S. Open 1947, Lou Worsham'a i to on pomógł namówić Palmera na przybycie na uniwersytet.

Palmer powiedział, że w Wake Forest trwał akurat homecoming, kiedy Worsham i Gene Scheer zginęli, gdy ich samochód zboczył z drogi i przekoziołkował.

"Miałem pojechać razem z nim, ale byłem zmęczony i poszedłem spać. Takich rzeczy się nie zapomina. Zapamiętam to na zawsze. On był dla mnie bratem."

Tu głos Palmera sie załamał.

Jest on znany z tego, że równie łatwo potrafi okazać uczucia, jak podwinąć rękawy koszuli i popisać się swymi muskułami.

Player mówi, że w charakterze Palmera całkowicie leży okazywanie innym emocjonalnej strony swej osobowości.

"Nie bądź zbyt dumnym, by się śmiać ani zbyt dumnym, by płakać" - powiedział Player.

Jeśli wszystko pójdzie gładko, Palmer będzie miał powód do radości - coraz więcej turniejów pod jego patronatem, kolejnych wnuków, którzy dołączą do obecnej siódemki, nowe miejsca, które planuje odwiedzic z żoną Kit, poślubioną w 2005 roku, a także wiecej czasu na przypominanie sobie, na jak wielu ludzi wplynął będąc po prostu sobą.

Ale tego ranka, z tyłu golfowego carta, Palmer nie myśli o tym wszystkim. Wspomina słowa swego ojca, który dawno temu powiedział mu, co jest naprawdę ważne.

"Nigdy tego nie zapomnę, to jest częścią mojego umysłu i było nią przez całe moje życie. Ojciec po prostu powiedział, by traktować ludzi, tak jak samemu chciałoby się być traktowanym."

"Myślę, że chciałbym zostać zapamietanym, jako ktoś, kto wniósł pewien wkład do tego sportu, ale także jako osoba, która pomogła ludziom zrozumiec, co to znaczy być dobrym człowiekiem."

W tym momencie ktoś podetknął Palmerowi program pod nos. Podpisał go. Uśmiechnął się.

"Witaj, jak masz na imię?"

Król i jego rada są wciąż u władzy .

 

Thomas Bonk

tłum. Karolina Ociepa

Author Profile: Ewelina Murzicz

This author has published 655 articles so far. More info about the author is coming soon.
Laureat
Golf Fee Card
Logowanie