Cały Freddy

ImageLegenda golfa - Fred Couples - sprawia wrażenie, jakby wszystko przychodziło mu bez trudu. Jednak zły los zdaje się ścigać go, odkąd jego pierwsza żona odebrała sobie życie w 2001 roku. Mimo zmagań z własną chorobą i wieloma życiowymi tragediami, Ferd wciąż jest jednym z najbardziej wyluzowanych golfistów. Pięć miesięcy przed 50-tymi urodzinami ten 15-krotny zwycięzca turniejów opowiada o swoim życiu osobistym, swoich obowiązkach jako aktualnego kapitana U.S. Presidents Cup i o tym, czy otworzy puszkę napoju Boom-Boom na Champions Tour.

Po tym jak osiągnął 67 punktów w pierwszej rundzie lutowego turnieju Northern Trust Open w Rivierze, Padraig Harrington objął go ramieniem, gdy razem wchodzili po schodach do szatni. Harrington’owi nie poszło tak dobrze i chciał się dowiedzieć, którym kijem Couples’owi udało się trafić do dalekiego 18-tego dołka.

„Żelazną siódemką” powiedział Couples. Następnie, aby nie zabrzmiało to jak samochwalstwo, dodał: „Wiatr się zmienił”.

“Musimy cię ściągnąć na Champions Tour” odparł Irlandczyk..

Oto cały Freddy - w wieku 49 lat uderza na dalszą odległość niż kiedykolwiek przedtem, choć jest tak samo opanowany. Dwa dni wcześniej, o czym niewiele osób wie, jego żona Thais przegrała walkę z rakiem piersi. Byli w separacji od 2005 roku. W 2007 próbowali się bezskutecznie zejść z powrotem. Jej dwójka dzieci była pod opieką rodziny w Santa Barbara w Kalifornii i zgodnie z tym, co mówi Couples, każde z dzieci miało odmienne zdanie na temat tego, jakie miejsce powinien zajmować w ich życiu.


Kiedy ostatni raz widziałeś Thais?

Pod koniec turnieju Tiger’07. Wróciłem do niej, żeby jej pomóc. Przynajmniej tak to brzmi z mojej perspektywy, ona powiedziałaby raczej: „Przyszedł, a potem znów odszedł”. I miałaby rację. Opuszczenie jej po kilku miesiącach było najtrudniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiłem. Mieszkałem przez pewien czas w wynajętym domu; opiekowałem się (dziećmi mojej żony) Oliverem i GiGi.

To musiało być trudne doświadczenie dla dzieci.

Najtrudniejsze było to, że nie mogłem z nimi postępować, tak jakbym chciał tzn. nie mogłem podejmować decyzji w ich sprawie ani się nimi zajmować.  Było to bardzo trudne, ponieważ wszyscy wiedzieliśmy, że niedługo nadejdzie dzień jej śmierci i gdybym został do tej chwili, dzieci traktowałyby mnie jak ojca. To był mój cel i nie udało mi się go osiągnąć. Tak więc teraz liczę na to, że Olivier i może pewnego dnia Gigi będą chcieli przyjść i spędzić ze mną trochę czasu. Jeżeli tak się nie stanie, na pewno spróbuję z nimi porozmawiać. Nie jestem ich ojcem. Jestem facetem, który ożenił się z ich matką.

Nie chcą się z tobą zobaczyć?


GiGi ma 18 lat i nie chce mieć ze mną nic wspólnego, ale z Olivierem, który ma teraz 16 lat, na swój sposób się rozumieliśmy. Piszemy do siebie. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości ktoś da mi pozwolenie (na wznowienie kontaktów). Zrozumienie z jakiego powodu jest jak jest i co tak naprawdę się stało zajęło mi wiele czasu. Chciałbym tylko, żeby [Thais] wciąż żyła. Nie chowam urazy. Decyzja to decyzja.

Co masz na myśli?

Zadecydowała, żebym nie mógł przychodzić i widywać się z Olivierem, przebywać z nim kilka dni, a potem wyjeżdżać. Myślę, że chciała czegoś innego.

Dzieci nadal mieszkają w Santa Barbara?


Tak. GiGi uczy się w koledżu  w Santa Barbara, a Olivier – w szkole średniej. Wyjeżdżam na miesiąc i nie oczekuję, że będą się chcieli ze mną widzieć. Wiem tyko, że to będzie dla nich trudny okres.

Kto się nimi opiekuje?

Olivier ma tam wspaniałych krewnych, kilku miłych ludzi, którzy zajmowali się nim, gdy Thais była [chora], a GiGi mieszka sama. Pracuje. Jest całkiem bystra.

Muszą być odporne.

Tak. Nie mieszkam [w Santa Barbara], więc nie wiem; ale myślę, że Thais [była]  do tego stopnia rozsądna, żeby  podtrzymywać na duchu swoje dzieci i w odpowiednim momencie wziąć je na bok i powiedzieć: „Nasze drogi muszą się rozejść”. Przynajmniej tak się domyślam. Nikt mi o tym nie mówił. Tam jest to pewnego rodzaju tajemnicą. Ja cały czas czekam. Przyjdzie chwila, gdy będę mógł zobaczyć się z dziećmi lub też gdy będę wiedział, że nie będę mógł tego zrobić, ale nikomu nie wolno sobie z tego żartować. Miałem 34 lata, gdy umarła moja matka i był to dla mnie równie wielki szok.

Ona też umarła na raka piersi, prawda?

Miała również raka trzustki oraz raka jajnika. A potem po prostu… odeszła.  

A twój ojciec?

Umarł na białaczkę. Żył jeszcze dwa lata po śmierci mojej matki. Był dość zdrowy, ale po śmierci żony przestał brać lekarstwa i w pewien sposób sam... Kupiliśmy mu mieszkanie i zamieszkała z nim moja siostra z mężem; próbowali wesprzeć ojca, ale on niknął w oczach.

Czy byłeś oficjalnie rozwiedziony z Thais, gdy umarła?


Nigdy się nie rozwiedliśmy. [Długa przerwa]. Wiesz, to nie był problem. Naprawdę. Myślę, że ona przewidziała to, co się stanie, a ja nie oponowałem, choć nie podobało mi się to. A potem, gdy minęło trochę czasu zaakceptowałem to; powinna była zostać w domu i żyć tak długo, jak tylko mogła; nie dochodziło do większych kłótni. Gdybyśmy mieli się rozwieść, chodziłoby wyłącznie o pieniądze. Dostawała je ode mnie. Więcej nie potrzebowała. Potrzebowała natomiast zostać tam, gdzie mieszkała, a to miała zagwarantowane. Ogólnie rzecz biorąc, odbyło się to za pośrednictwem prawników, ponieważ ja z nią nie rozmawiałem. Powiedziałem, „Naprawdę mnie to nie obchodzi. Do szczęścia wystarczy mi gra w golfa. Mam dom na pustyni i może tam zostać, jak długo będzie chciała.”

Czy zamierzasz jeszcze kiedykolwiek się ożenić?

Nie, myślę, że ona była niepowtarzalna. Wiele razem przeszliśmy i dużo się od niej nauczyłem. Nie ma powodu, żebym odizolował się na długi okres czasu od kobiet, ale nie zamierzam się znów żenić. Dwa razy to zrobiłem i wystarczy. Teraz mam nadzieję, że, odpukać, będę mógł zagrać w następnym Champions Tour.

Mieszkasz teraz w skromnym miejscu?

Mieszkam w wielkim domu w Palms (w Palm Desert, w Kalifornii). Jest w stylu hiszpańskiego domu z suszonej cegły. Jedynym problemem jest to, że znajduje się blisko 15-tej tee,, może 50 stóp od dołka par 3. Gdy jestem na dworze w basenie, mogę zobaczyć oczy każdego zawodnika. Na początku, gdy się tu wprowadziliśmy, nie chciałem pozwolić, żeby dzieciaki hałasowały. Więc, gdy Olivier i Gigi zapraszali przyjaciół do domu, mówiłem: „OK, ktoś jest na piętnastej tee. Co siedem minut musimy być cicho!”. A oni się śmiali.

Nie jest ci samotnie? Mieszkasz sam, prawda?

Tak, sam. Mam dziewczynę, która mieszka w Redondo Beach. Często otwarcie mówi to, co myśli . Kiedy spotkałem ją w drugiej połowie zeszłego roku i trwał właśnie turniej Presidents Cup, rzuciła „Ojej, strasznie długo to trwa”. Nie ma tego za złe. Powiedziała: „Usunę się na chwilę”.

Czy Champions Tour może stanowić dla ciebie rodzinę?

Tak. Jay Haas go uwielbia, Tom Purter też. Nie mogę uwierzyć, że będę tam najmłodszym graczem.


Gdybyś był zdrowy, pokonałbyś starszych zawodników.

No więc, oglądam ich i dochodzę do wniosku, że wspaniale grają w golfa i naprawdę dobrze wbijają piłkę do dołka z bliskiej odległości. Wiem, że nie jest łatwo ich pokonać. Nie jestem głupi. Zwracam uwagę, że Nickowi Price’owi, jednemu z naszych wielkch zawodników, nie udało się tam wygrać. Mimo wszystko moim celem jest wygrana. Tak samo była nim tutaj [na turnieju PGA], ale teraz już nie jest to cel realistyczny.

Ile turniejów cię ominęło z powodu twoich pleców?

Ważnych? Raz nie grałem w Augusta, nie grałem w PGA, w kilku turniejach British Open. Prawdopodobnie ominęło mnie pięć czy sześć turniejów major i 15 do 20 innych.

Kiedy wystąpiły u ciebie pierwsze poważne problemy z plecami?

Było to w Dorial [w 1994]. Stałem na trawie z moim nauczycielem Paulem Marchandem. Uderzyłem i poczułem, się, jakby bomba eksplodowała. Stałem cały zgięty. Wszedłem do środka [ambulansu] i położyłem się. Nigdy tego nie zapomnę: powiedziałem: „Nie, mogę grać”. Przeturlałem się i położyłem nogę na podłodze, ale w chwili, gdy dotknąłem ziemi, znów poczułem przeszywający ból w plecach. Nie było innego wyjścia. Zabrali mnie do pokoju hotelowego i zostałem tam; w czwartek byłem w stanie się wyprostować i wrócić samolotem do domu. Wziąłem trzy, może trzy i pół tygodnia wolnego i spróbowałem nad tym popracować.

Wygląda na to, że gdyby nie twoje problemy z plecami, byłbyś murowanym kandydatem do Galerii Sławy (Hall of Fame).

Wolałbym być pewny, że czuję się lepiej. To tak jakby mnie codziennie bolały zęby.

Bierzesz coś na to?

Całe życie brałem Celebrex. Ostatnio przestałem i biorę dwie tabletki Aleve rano oraz jedną przed zaśnięciem. Odnoszę wrażenie, że pomagają, ale czy mogę sobie pozwolić na wzięcie dziewięciuset w ciągu jednego roku?

Czy chciałbyś wziąć wzór z Jaya Haasa i zagrać w turnieju PGA po pięćdziesiątce?

Zagram w tym roku i na początku następnego na zachodnim wybrzeżu, a potem nie będę już chciał w ogóle tu występować. Będę nadal grać, bo to uwielbiam. W październiku ukończę 50 lat, a mój pierwszy występ [w Champions Tour] będzie miał miejsce podczas turnieju Presidents Cup. Myślę, że przyjdzie na to czas.

Skrytykowałeś Rory’ego Sabbattini’ego za wczesne opuszczenie turnieju Tiger’07, odbywającego się poza sezonem, wzywając tego zawodnika do przeznaczenia nagrody za ostatnie miejsce na cele dobroczynne. (Zrobił to.) Czy uważasz, że młodzi gracze potrzebują od czasu do czasu wskazówek?

Inni zawodnicy poświęciliby wszystko, żeby zagrać, a on wyjechał dzień wcześniej na wakacje. Nie mam pretensji do Rory’ego; on może je mieć w stosunku do mnie. Gdybym miał 30 lat, nie powiedziałbym słowa, ale mając lat 48 poczułem, że powinienem głośno zaprotestować, nie po to, żeby go zaatakować, ale żeby powiedzieć coś w stylu: „Wszyscy wiemy, że mamy pieniędzy jak lodu. Przyszły z powodu Tigera i sposobu, w jaki grał. Ale naprawdę nie wolno w ten sposób postępować” Przypominam sobie, że jednego roku [Chris] DiMarco wyjechał przed końcem turnieju w Augusta, miał wtedy zbyt dużą liczbę uderzeń, żeby przejść do następnej rundy, a potem powiedział, że to był największy błąd, jaki kiedykolwiek popełnił. Ja też zrobiłem wiele błędów na polu golfowym. Zdarzało mi się przeklinać, rzucać kijem.

Kto cię sprowadził na dobrą drogę?

Spędziłem tydzień z Tomem Watsonem. A Ray Floyd zawsze mi pomagał w sprawach dotyczących golfa. Watson, gdy miałem około 27, 28 lat, zaprosił mnie do Kansas City. Przyjąłem zaproszenie, ale nie graliśmy dużo w golfa. Miałem okazję się przekonać, że on wszystko robi szybko. Naprawdę cieżko ćwiczy, ale nie poświęcał całego dnia na trening. Ja potrafiłem wyjechać do Palms lub Madison Club na pustyni, dotrzeć tam na dziewiątą, wykonać kilka chipów, wejść do restauracji, wypić shake’a proteinowego, pouderzać wedge’ami, ósemkami i dziewiątkami, żeby nagle zorientować się, że jest druga w nocy i że cały czas robiłem coś, co ktoś inny mógłby wykonać w półtorej godziny.

Co wyniosłeś z tygodnia spędzonego z Watsonem?

Watson jest szybki i precyzyjny. Jest dobrym obserwatorem, jest zawsze gotowy i gdy przychodzi na niego kolej, uderza. Ja nie umiem być taki jak on, ale spotkanie z nim pomogło mi trochę nauczyć się innego sposobu gry. Polowaliśmy razem; gdy przychodził odpowiedni czas, wyjmowaliśmy po prostu naboje i szliśmy do lasu. Jestem typem osoby, która wstaje dopiero, gdy się wyśpi, ale oczywiście, jeżeli ktoś chce coś upolować, powinien wstać wcześnie rano. Tak samo jest w przypadku łowienia ryb. Trochę się od niego nauczyłem.

Kiedyś wziąłem drivera typu Ram jego żony i przerobiłem go na drewnianą trójkę. Stała się moim ulubionym kijem. Zawsze, gdy trafiałem na ciasne pole, mogłem nią uderzyć na 270 jardów. Musiałem mieć wtedy 30, 31 lat. Wygrałem nią turnieje L.A., Bay Hill, Augusta, Mamphis, B.C. Open i grałem nią w turnieju Ryder Cupe. Używałem jej przez trzy czy cztery lata, a potem się złamała. Chcieli mi zrobić następny kij, ale się nie udało. Zawodnicy patrzyli na to coś i zaczepiali mnie “Ble! Używasz czegoś takiego?” A ja na to: “Tak, wyżywam się na tym.” Nieraz zdarzało mi się wyrzucić nim w powietrze.  

Powiedziałeś kiedyś po rundzie turniejowej, że często po zakończeniu gry szukasz najkrótszej drogi do wyjścia. Jako kapitan będziesz chyba musiał być trochę bardziej otwarty na ludzi?

Po zaliczeniu 18-tego dołka rozglądam się i, mimo że nie chcę być niegrzeczny, szukam drogi, którą można by najszybciej zejść z pola. Nie chodzi o to, żeby uniknąć dawania autografów. Rozdaję je, czasami nawet więcej niż inni; choć dzisiaj zrobiłem to nie więcej niż około 10 razy.  Chcę przez to powiedzieć, że podczas gdy [inni] zawodnicy kończą grę i idą do szatni, my po zakończeniu gry spacerujemy sobie dookoła pola. Potrzebuję czasu, żeby pomyśleć. To znaczy, dziś na przykład udało mi się wykonać 18 birdie, jestem w świetnym nastroju, ale gdybym musiał trzy razy uderzać z bliskiej odległości, zanim piłka wpadłaby do dołka, byłaby to zupełnie inna historia.

Czy, biorąc pod uwagę twój spokojny styl bycia, będziesz potrafił, jeżeli zajdzie potrzeba, nastraszyć twoich podopiecznych, aby przyciągnąć ich uwagę?

Nie. Natomiast z łatwością będę potrafił z nimi spokojnie porozmawiać, niezależnie od tego czy do drużyny będzie należał Kenny Perry, który ma 48 lat, czy Anthony Kim, który ma lat 23. Znają mnie  i myślę, że będą mieli dla mnie dużo szacunku.

 

 

Cameron Morfit

tłum. Rafał Downarowicz

Author Profile: Ewelina Murzicz

This author has published 655 articles so far. More info about the author is coming soon.
Laureat
Golf Fee Card
Logowanie