Za kulisami cz. 2

ImageAby uczcić 50-ty występ Palmera w turnieju Masters, magazyn Golf Digest przeprowadził wywiady z ponad pięćdziesiątką osób, które grały razem z nim. Prezentujemy drugą część wspomnień o prawdziwym Guru Golfa.

Armia

Lanny Wadkins:  „Kiedy Arnold spogląda na lewo, w stronę kibiców, każdy z 1000 ludzi myśli sobie, że to właśnie na nich patrzy, zupełnie jak gdyby próbował złapać kontakt wzrokowy z tysiącem ludzi. Przychodzi mu to z zadziwiającą łatwością. Taki po prostu już jest – szczery i autentyczny”.

Billy Casper: "Kibice zagrzewali go do walki, a on ich słuchał. Arnold potrafi uczynić swoją grę niezwykle widowiskową  lub też być jak jego fani, uderzać piłkę po amatorsku. Na tym właśnie polegał jego czar.”

Buddy Marucci: „Przy 7 dołku ( w 1996 roku), przy drugim uderzeniu trafiłem piłką na sam skraj greenu. Tłum siedzący na krzesłach znajdował się jakieś pół metra od mojej piłki. Starałem się, żeby nie uderzyć nikogo w trakcie zamachu kijem. Było widać, że toczę walkę, odmierzając odległość i zachodząc w głowę nad techniką tego nieszczęsnego uderzenia. Arnold widzi, że jest mi ciężko, więc zmierza w stronę tłumu, spogląda na tych ludzi i mówi - To jego pierwszy Masters. Dajcie mu spokój i zróbcie miejsce. Nagle tłum niczym Morze Czerwone rozstępuje się.”

Raymond Floyd: „Od Arnolda nauczyłem się jak grać na polu Augusta. Arnold miał już wyrobiony pogląd na to, jak powinno  się zdobywać dołki. Będąc przy drugim dołku podczas rundy treningowej, zapytałem go –  Arnold, jak zamierzasz zagrać ten dołek? Czy uderzenie piłki poza green to dobre wyjście? On na to odpowiada – Wiesz co, powinieneś wziąć jakikolwiek wystarczająco długi kij i po prostu uderzyć. Piłka zatrzyma się na ludziach, którzy stoją na widowni. Podczas samych zawodów z impetem wystrzeliłem piłkę ale na  moje nieszczęście tłum rozstąpił się, a ja wylądowałem kilkanaście metrów dalej, na zboczu wzgórza. Pomyślałem wtedy, że może ta technika sprawdza się tylko wtedy kiedy stosuje ją Arnold.”

Palmer

Andy Bean: „Fani wykorzystają swoje ciała, siedzenia, jednym słowem użyją wszystkiego, gdy wiedzą, że Arni nadchodzi. Wszystko po to, by później móc powiedzieć – Ten siniak na ramieniu to od uderzenia piłką Arniego, tą, która jest teraz z powrotem na greenie. To coś o czym będą zawsze opowiadać.”

Tony Jacklin: „Byłem z nim  w parze podczas turnieju Masters w 1967 roku, kiedy to miał status Boga i Króla. W jakiś sposób udało mi się go pokonać (71 do 73). Niewielu wiedziało kim jestem, co było zupełnie zrozumiałe. Parowano nas kolejno 2, 3 razy w Auguście; stało się to dziwnym zwyczajem, który raczej nie przyniósł mi wielkich korzyści. Miał jakąś zniewalającą moc nad kibicami. Tłum po prostu się rozchodził, kiedy Arnold kończył grę. Otaczała go swego rodzaju aura. Lubiłem z nim grać, bo to był ktoś. Wszyscy chcieli być właśnie nim. Jednak występowanie niemalże co roku w charakterze jego przeciwnika stanowiło dla mnie problem.”

Ed Seay
, vice prezydent zarządu Palmer Course Design Company: „To była sobota 1976 roku, Arnold przekroczył wtedy wymaganą liczbę punktów, zaledwie drugi raz w swojej karierze podczas 22 Masters. Stałem na szczycie wzgórza na lewo od 13 dołka, kiedy to usłyszałem buczenie tłumu nadchodzące z dołka numer 10. Trwało to może parę minut ,aż w konću te odgłosy dotarły do fairwayu nieopodal 13 dołka. Wtedy to ukazał się Arnold Palmer wraz z Cliffordem Robertsem (współzałożyciel Augusta National). Jechali razem wózkiem golfowym, a tłum buczał. Roberts zawiózł go na dół środkiem fairwaya. To niesamowite, że Cliff wpadł na taki pomysł. Tylko on mógł to zrobić i jako jedyny miał do tego prawo.”

Will Nicholson Jr
, przewodniczący komitetów turnieju Masters: „Któregoś razu zobaczyłem go stojącego na zewnątrz restauracji serwującej potrawy z grilla. – Zrobisz coś dla mnie? Mógłbyś dać swój autograf na tej czapce? – zapytałem. On natomiast spojrzał na mnie zdziwiony i odpowiedział – Dlaczego właśnie ty prosisz mnie o coś takiego, skoro wiesz najlepiej, że nie rozdaje autografów poza klubem. Odparłem na to, że sądziłem, iż w tym wypadku zrobi wyjątek. – Autograf jest dla mężczyzny, który znajduje się nieopodal dębu, poza ogrodzeniem. Zapytał mnie czy mógłbym  zdobyć autograf dla jego wnuka. Arnold wtedy zapytał – masz na myśli tego człowieka w samochodzie dla niepełnoprawnych? Odpowiedziałem, że tak, a nasza rozmowa pozostała niedokończona. On zaś udał się w kierunku mężczyzny i dał mu autograf. Musiał też z nim rozmawiać przez jakieś pięć minut. Takie sytuacje mówią o człowieku wszystko.”

Znaczenie Augusty

David Chapman
, bliski przyjaciel oraz partner w interesach: „Każdego roku odprawiamy swój rytuał jedzenia pieczonego kurczaka w piątkowy wieczór. Przez wiele lat dla Arnolda i Winnie gotowała cudowna pani o imieniu Irene. Arnold zwykle w dresach, zawsze podnosi się pierwszy od stołu, bo podać gościom coś do picia. W żadnym innym domu nie panuje tak seredeczna atmosfera jak właśnie tam. Słuchamy rożnych historii  co roku w tym samym miejscu, jedząc to samo, w tę wyjątkową piątkową noc. Augusta to przede wszystkim tradycja. Uświadamiasz sobie ten fakt, kiedy widzisz człowieka, którzy został tu na 50 lat.”

Peggy Wears
, córka:  „Przyjaźnie, które zawiązały się w Auguście, należą do najważniejszych przyjaźni w życiu moich rodziców. Mój tata jest typowym Amerykaninem, który wręcz czcił Eisenhowera, był dla niego pełen podziwu jak i również dla Augusty. Sam fakt, że Eisenhower go bardzo lubił, niezwykle mu schlebiał. W pewnym sensie wielbił Dwighta. Myślę, że widział w nim ojca. To było coś wielkiego dla chłopaka, który pochodził niezbyt zamożnej rodziny z Westen PA.”

Alastair Johnston, prezesInternational Management Group, przyjaciel od 30 lat:” Zadzwonił do mnie któregoś poranka i pierwszą rzeczą, którą powiedział było: Chcę ci powiedzieć, że złamałem moją zasadę numer 1. Używam komórki. Używam komórki w klubie. Miałem jakieś tam pojęcie do czego zmierza, ale pozwoliłem mu mówić dalej. – Właśnie zakwalifikowałem się do Augusta International – dodał. – Siedzę z Winnie na ławce przed klubem. Czekam na mój samochód. Razem z Winnie od lat wspominaliśmy o tym, żeby pojechać na Augusta International. Muszę powiedzieć, że bardzo mnie to ucieszyło. To tyle,chciałem tylko żebyś wiedział.”

Barbara Nicklaus: „Podczas Masters ‘99 po raz ostatni widziałam Winnie, był to również Masters, w którym Jack nie zagrał. Winnie, zadzwoniła do mnie żeby się upewnić, że Jack przychodzi na kolację (Mistrzów). Powiedziałam, że nie przychodzi. Ona na to – och, przyjdźcie, musimy spędzać więcej czasu razem. Przyszłam wcześniej, żeby spędzić  trochę więcej czasu z Winnie. Tamtego dnia zjadłyśmy kolację w małej, a Arnold i Jack dołączyli do nas po swoim Champion Dinner. To był ostatni raz, kiedy byliśmy wszyscy w komplecie, to miłe, że miało to miejsce właśnie w Auguście. Dzwoniłam do Winnie raz w tygodniu, do jej śmierci w listopadzie.”

Pierwsze Pożegnanie (2002)


 Charlie Mechem, doradca biznesowy oraz były prezes LPGA: „Był niezwykle zasmucony. Było to następstwem niechlubnego listu (wysłanego przez Augusta National do starszych byłych mistrzów golfa, który informował ich, że nie spełniają już wymogów oraz, że w 2003 roku zostaną dożywotnio zwolnieni z udziału w turniejach). Zapytano go wtedy - Dlaczego pan odchodzi?  On zaś odpowiedział – Nie chcę otrzymać listu. Jednak prócz tej linijki, nikt nie usłyszał od Arnolda żadnych słów skargi. Można było dostrzec w tym jego ironię. Członkowie The Masters zadawali się tego na początku tego nie dostrzegać tej ironicznej sytuacji, pomimo, że ci którzy go znali, wiedzieli o co chodzi.”

Alastair Johnston
: „Obecnie sytuacja została załagodzona. Cieszy mnie fakt, że sprawa z Hootiem (przewodniczącym klubu Hootiem Johnsonem) miała taki a nie inny finał, że miał odwagę zmienić swoje zdanie. Tamtego tygodnia prowadził rozmowy z Arnoldem, który nie był zachwycony ich przebiegiem. Hottie nie zasugerował mu, żeby zrezygnował (jako zawodnik), ale zadawał masę pytań, co sprawiło, że Arnold poczuł, że nie jest tam mile widziany. W czasie konferencji przeżył załamanie nerwowe.”

Jack Nicklaus: „Zeszłego roku razem z Arnoldem spędziliśmy miło dzień. Wybraliśmy się do Augusty. Ja zabrałem ze sobą Micheala (syna), a Arnold wziął swojego wnuka Sama. Było to w marcu. Wtedy spotkaliśmy się z Hootiem i wróciliśmy do starych zasad. Myślę, że mają oni dużo szacunku dla mnie i Arnolda. Zadawali nam mnóstwo pytań, co potraktowaliśmy jako komplement. Trzymaliśmy tą samą stronę względem wszystkich kwestii dotyczących gry w golfa. Gdy jeden z nas ma jakiś określony pogląd, drugi popiera go i vice versa. To niezwykle ważne w życiu, by mieć takiego przyjaciela jak Arnold, który zdaje sobie sprawę z tego, że gra w golfa jest ważniejsza od nas samych.”

Roy Saunders, zięć: „Wiele myśli przechodzi mi przez głowę, dotyczących teściowej, która go nie zobaczy w takiej chwili. Ciężko jest o tym mówić, człowiek po prostu zaciska zęby i idzie dalej, robiąc swoje. Cieszę się, że po raz 50-ty zagra w turnieju Masters. To imponująca liczba, na której można zakończyć. To coś wyjątkowego uświadomić sobie jak wiele znaczy on w golfie, a co ważniejsze jak ważny jest dla mnie, swoich wnuków.”

Ed Seay
: „Powiedziałem Arnoldowi – Obchodzisz ich ty sam, a nie twoje uderzenia. Chcą cię po prostu zobaczyć. Ciężko mu to zaakceptować. Jest facetem, który lubi rywalizację.”

Dick Ferris
, były przewodniczący United Airlines, przewodniczący the PGA Tour Policy Board, oraz znajomy Palmera: „Kocha grę w golfa każdą cząstką swojej duszy. Zapytał mnie – Czy powinienem zagrać? Odpowiedziałem mu – Oczywiście, że powinieneś. Upewnij się tylko, że to naprawdę twój ostatni turniej.”

 

tłum. Katarzyna Szydywar

źródło: GolfDigest

Author Profile: Ewelina Murzicz

This author has published 655 articles so far. More info about the author is coming soon.
Laureat
Golf Fee Card
Logowanie