10 zasad Marka Calcavecchii

ImageMark Calcavecchia tłumaczy, jak przechytrzyć młodszych zawodników.

1. Brzuch to nie przeszkoda

Mam 48 lat i ważę około 110 kilogramów. Gdy miałem 23 lata, byłem lżejszy o 11 kilogramów i nie żartuję mówiąc, że bez koszulki w lustrze prezentuję się kiepsko. Mimo to, dodatkowa waga w pasie nie przeszkadza mi w machaniu kijem – wręcz przeciwnie, jest korzystna, gdyż w najwyższym punkcie zamachu nie muszę zastanawiać się nad przełożeniem ciężaru ciała na lewą stronę. Robi to za mnie grawitacja, a moje ciało samo przesuwa się w odpowiednie położenie. Waga ułatwia mi też puttowanie, gdy wieje duży wiatr – rzadko kiedy tracę wtedy równowagę, co szczupłym graczom zdarza się bardzo często.

2. Chuchaj na swoje uda i biodra

Tylne mięśnie ud stają się z wiekiem krótsze i cieńsze, i jeśli się nimi nie zajmiesz, będziesz miał kłopoty. Mogą one wpłynąć na dolne mięśnie pleców, i ani się obejrzysz, a stracisz sprawność fizyczną. Możesz mieć z ich powodu problemy z postawą, a nawet z chodzeniem. Dlatego codziennie rozciągam mięśnie ud. Ważne są też biodra. Ćwiczenia, które pozwolą ci utrzymać je w formie, są łatwo dostępne w Internecie, więc powinieneś je wyszukać i zacząć ćwiczyć. Rada ta może brzmieć dziwnie z ust kogoś, kto przeszedł dwie operacje każdego kolana, ale zaufaj mi, tylne mięśnie ud i biodra są ważniejsze.

3. Match play swój chłop

W Ryder Cup w roku 1991 grałem jeden na jeden z Colinem Montgomerie i prowadziłem pięcioma dołkami. Do rozegrania zostało jeszcze pięć dołków. Wtedy gra mi się rozsypała, przegrałem wszystkie pięć dołków i jedynie zremisowałem. Taka nagła utrata kontroli to okropne doświadczenie, które wcześniej czy później przytrafia się większości golfistów. Gdybym dziś znalazł się w podobnej sytuacji, zapewne udałoby mi się wyjść na prostą.

Przed i w trakcie ważnej rozgrywki zawsze pojawia się zdenerwowanie, ale z czasem nabiera się dystansu do gry. Człowiek uświadamia sobie, że w match play jeden nieudany dołek to tylko jeden stracony punkt, co nie jest niczym strasznym. Uczysz się, że par daje dużo wygranych partii. Dociera do ciebie, że twój przeciwnik odczuwa takie samo napięcie, jak ty, a jeśli jest młody, to może to być jego pierwsza gra o taką stawkę. I wreszcie przychodzi świadomość, że, niezależnie od wyniku, partia golfa to nie koniec świata.

4. Polegaj na sprawdzonych metodach

Młodzi gracze zdają się kochać walić w piłki. Być może wydaje im się, że zrobią postępy, bo należą im się one ze względu na  włożony w trening czas. Albo nasłuchali się zbyt wiele historyjek o wyczynach Bena Hogana. Przyczyny nie znam. W każdym razie, mało który gracz z krótkim stażem trenuje tak, jak się powinno, co wykorzystać mogą starsi zawodnicy. Każdy z nas w końcu odkrywa, jakie ma złe nawyki towarzyszące wymachowi, a następnie, metodą prób i błędów, dochodzi do tego, jak te nawyki wyeliminować. Doświadczony gracz może zastanowić się, które uderzenia mu zawsze dobrze wychodziły, i w podobnych okolicznościach uderzać tak samo.

Jeszcze przed treningiem ustal sobie, który aspekt gry będziesz się starał poprawić, i popracuj nad nim zarówno głową, jak i ciałem. Wiele się mówi o doświadczeniu. Cóż, doświadczenie nabywa się nie tylko na polu. Na driving range też można się wiele nauczyć.

5. Odległość to nie wszystko


Gdy ostatni raz przyglądałem się swoim statystykom, moja średnia na driving range wynosiła 283 jardy (259 matrów). To cienki wynik. Szkoda, że w rankingu dalekich uderzeń znajduję się w okolicach 140 pozycji – kiedyś potrafiłem uderzyć dalej. To jednak naturalne, że odległość zmniejsza się wraz z wiekiem gracza, dlatego nigdy na to nie narzekam. Jeśli będziesz się gryzł nad tym, o ile byłbyś lepszy, gdybyś potrafił uderzać na taki dystans, jak najlepsi zawodnicy na twoim polu, to takie negatywne myślenie tylko ci zaszkodzi. Nie przeczę, że odległość jest istotna, ale chcę żebyś sobie uzmysłowił, że przykłada się do niej zbyt dużą wagę. W końcu mało który początkujący gracz potrafi wybić piłkę z wysokiej trawy za pomocą pitching wedge’a na odległość 150 jardów (137 metrów). I tu liczy się celność. Pracuj nad tymi aspektami gry, które możesz kontrolować, takimi jak puttowanie albo short game. To ułatwi ci resztę.

6. Niepotrzebne ryzykowanie

Nie mam tu na myśli tylko uderzania bez zastanowienia na dołek, za którym widnieje jezioro, lub próbowania wyciśnięcia dodatkowych pięciu jardów (4,5 metra) z irona 7, gdy można użyć irona 6. Chodzi też o porywanie się na trudne uderzenia tylko po to, by zobaczyć, czy się uda. Na przykład, mimo że nie umiesz wysoko posyłać piłeczki, postanawiasz przerzucić ją nad drzewem, ryzykujesz lob, aby wydostać się z rougha, albo uderzasz ponad rozległym stawem. I wydaje ci się, że to kaszka z mlekiem. Potrzeba ryzyka sprawia, że golfiści popełniają więcej błędów. Cały czas szukają adrenaliny płynącej z próbowania zagrań przewyższających ich umiejętności, które czasami szczęśliwie się im udają. Dla młodych graczy liczy się dreszczyk emocji, podczas gdy ich doświadczeni koledzy odczuwają swój, gdy pod koniec dnia zapisują dobry wynik.

7. Stare dobre żelazo

W garażu rdzewieje mi mnóstwo różnych putterów, którymi źle mi się grało. Z nowymi trzonkami i kształtem główek jest inaczej. Od ukończenia liceum niezmiennie używam stalowych trzonków Dynamic Gold X-100. Podobnie jest z moimi ironami marki Ping – jeśli chodzi o sand wedge, jestem wierny jednemu modelowi od 1984 roku. Gdy parę miesięcy temu żłobienia na moim kiju do lobów stały się zbyt wytarte, kupiłem taki sam na eBayu za 190 dolarów.

Nie unikaj jednakże nowych driverów, kijów hybrydowych i woodów do gry na fairwayu. Warto je wypróbowywać, zwłaszcza że stale wzrastają ich możliwości, a łatwo się do nich przyzwyczaić. Co do ironów i wedge’y, zostań przy tych, które ci pasują. Zmienianie dobrego zestawu na nowy to ryzykowne posunięcie.

8. Puttowanie niejedną ma twarz


Parę lat temu miałem pewne problemy z wykańczaniem krótkich uderzeń. Próbowałem wszystkiego, w tym przeróżnych chwytów i wreszcie długiego puttera. Moje puttowanie się poprawiło, ale problem nie zniknął. Widziałem kiedyś świetnie puttującego Chrisa DiMarco. Używał tak zwanego claw gripa, ale nie mogłem się zmusić, żeby spróbować tego samego, bo chwyt ów wyglądał dziwacznie i wydawało mi się, że nie da się w ten sposób zrobić z piłeczką nic rozsądnego. Żałuję, że zdecydowałem się dać tej technice szansę dopiero po kilku latach – jej stosowanie sprawiło, że z jednego z najgorszych putterów w rozgrywkach stałem się jednym z najlepszych. Nowy chwyt uratował moją karierę. Morałem tej historii jest to, że nie warto z powodu dumy lub uporu powstrzymywać się przed spróbowaniem kompletnie odmiennego stylu puttowania, jeżeli może on przynieść poprawę.

 9. Niespodzianki od projektantów

Jeszcze jakieś dziesięć lat temu przestrzelenie dołka znajdującego się przy krawędzi greenu nie sprawiało mi później większych kłopotów. Zwykle mogłem po prostu wrzucić tam piłeczkę z powrotem. Dziś jest inaczej. Współczesnym projektantom i technologii zawdzięczamy szybką i twardą nawierzchnię na greenie, co w przypadku powyżej opisanej sytuacji praktycznie zawsze skutkuje bogey.

Jak poradzić sobie w takich skomplikowanych okolicznościach? Oto moje rady. Jeśli flaga znajduje się z przodu greenu, zawsze posyłaj piłeczkę za dołek. O wiele łatwiej jest puttować, niż pitchować spoza greenu. Z drugiej strony, czasami 60 jardowy pitch może się okazać prostszy od wygrzebywania piłki z jednego z tych grzęzawisk, które można dziś spotkać dookoła greenów.

10. Nie od razu Rzym zbudowano

W roku 2005 na turnieju U.S. Bank Championship moja skromna cierpliwość została wystawiona na próbę. Runda otwierająca poszła mi tak sobie, a w następnej rundzie na trzech z pięciu dołków zaliczyłem bogey. Miałem wszystkiego dość i gdy przypadkiem napotkałem swoją żonę, Brendę, powiedziałem jej, żeby się pakowała i zarezerwowała bilety, żebyśmy mogli jak najszybciej stamtąd wylecieć, gdy ten koszmar wreszcie się skończy.

Brenda przypomniała mi, że moje poczynania śledzą moi kuzyni i spora część rodziny ze strony mojej mamy. Poradziła mi też, żebym zebrał się do kupy i po prostu był sobą, a birdie przyjdą same. Na następnych 13 dołkach osiągnąłem wynik osiem poniżej par. Tym samym udało mi się przejść dalej i zakończyć turniej na siódmym miejscu.

Od tego czasu nie raz zdarzało się, że najlepsze rundy poprzedzałem kiepskim startem. W naszej naturze leży zniechęcać się, gdy na początku coś nie wychodzi, na co zwłaszcza podatni są młodzi gracze. Takim podejściem marnotrawią szansę na odbicie się od dna. Nie poddawaj się, a będziesz zaskoczony, jak często zdołasz wyjść z opresji.

tłum. Patryk Struzik

źródło: GolfDigest

Author Profile: Ewelina Murzicz

This author has published 655 articles so far. More info about the author is coming soon.
Laureat
Golf Fee Card
Logowanie