"Rory Alleluja!"

ImagePewnego dnia, dwaj stali gracze w golfa przyglądali się ćwiczeniom McIlroy’a na dołku 17.
„Jak się nazywasz?” – zapytali.
„Rory McIlroy.”
„Jesteś dobrym graczem?”
„Nie – Jestem świetnym graczem.” – odpowiedział im chłopak.
McIlroy miał wtedy 9 lat.

 

Dziewiętnastoletni Rory McIlroy stanął jakiś czas temu przed ważną decyzją. W trakcie drugiej rundy WGC-CA Championship na polu Dural’s Blue Monster w Miami celował w dołek ósmy, par 5; piłka miała pokonać odległość 240 metrów, lecąc nad wodą, prosto w oczy porywistego wiatru.

„Ruszam do ataku” – rzekł McIlroy do swojego caddie’go J.P. Fitzgeralda.
Chłopak, z pochodzenia Irlandczyk, wyciągnął wooda nr 3.
„Pora pokazać wyjątkowe uderzenie.”
McIlroy posłał piłkę w niebo tak mocno, aż jego kij zakręcił się i upadł prawie 2 metry dalej. Zakończył dołek na eagle  i zdobył w sumie 66 punktów. „To było najlepsze uderzenie, jakie widziałem w życiu” – skomentował Fitzgerald, który był wcześniej pomocnikiem takich graczy jak Ernie Els i Darren Clarke.

„Cóż, chyba nigdy nie brakowało mi wiary w siebie” – rzekł McIlroy, wciąż trochę skołowany.

Jednego słonecznego poranka w Belfaście, Gerry McIlroy wraz z synem Rorym wstąpili do mięsnego u pana Nixona.
Nixon zapytał – „Jak tam twoja gra, Rory?”
„Proszę pana, idzie mi lepiej niż kiedykolwiek.” – odparł mu McIlroy. Miał wtedy siedem lat.

„Prowadzę tak jakby dwa życia” – tłumaczy McIlroy. Jednego tygodnia jest cudownym dzieckiem golfa, o którym mówi się, że zdetronizuje Tigera Woods’a. „Potem wracam do domu do Irlandii i jadę po Holly (swoją 18-letnią dziewczynę) do szkoły.” – opowiada – „Muszę jakoś dawać radę, taki styl życia wpływa na to, kim jestem.”

Ciepłego wiosennego dnia, tu, na polu Harbour Town Golf Links w Hilton Head, S.C., McIlroy – z twarzą pełną piegów i z torbą wypełnioną piłkami – uważany jest za genialną gwiazdę zawodów. Wygląda na wykończonego. Dwa dni wcześniej, dzięki remisowi, znalazł się na dwudziestym miejscu w swoich pierwszych zawodach Masters. Wciąż jest uprzejmy i otwarty. Pije „zdrowie” za sukcesy, porażek nie zapamiętuje. Poza umiejętnością posyłania piłki w wybranym kierunku i wedle życzenia, posiada on rzadki talent do przechwałek („Jestem jednym z najlepszych w pokonywaniu bunkra,” „Oczywiście zwycięstwo w  zawodach wielkoszlemowych  nie jest niemożliwe”), które brzmią jak niewinne spostrzeżenie.

„Kręci mnie bycie lepszym od innych” – mówi. „Moi rodzice wpoili mi wiarę w siebie w dzieciństwie. Wierzyłem, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Teraz pragnę zostać najlepszym golfistą świata. Gdy wychodzę na range i patrzę na innych graczy, wówczas wiem: „Nikt mnie nie pokona.” To właśnie musi czuć Tiger. To super uczucie.”

Słowem „super” można określić przebieg sezonu 2009 dla McIlroy’a. W lutym, od początku zawodów Dubai Desert Classic, był ich faworytem i zwyciężył wtedy po raz pierwszy w swej profesjonalnej karierze. To osiągnięcie przerosło znaczeniem trwającą 16 miesięcy passę na European Tour, gdzie 11 razy zajmował miejsca w pierwszej dziesiątce.  W mniej niż rok udało mu się wspiąć w światowych rankingach na 16. miejsce, gdzieś z odległej dwusetki (jest najmłodszym graczem w pierwszej dwudziestce) i ciągle, ten chłopak z fryzurą na maleta, zbliża się do pierwszego miejsca.

Rory przybył następnie do Stanów. Zajął ex equo 5. miejsce na WGC-Accenture Match Play Championship, poznał Jacka Nicklausa, znalazł się na okładce Sports Illustrated's Masters (za jeden egzemplarz na eBay zapłacono prawie 40$), uczestniczył – i prawie został zdyskwalifikowany – w swoich pierwszych zawodach Masters i wykonał 6 z 7 cutów z pięcioma graczami. W tym czasie największe gwiazdy golfa powtarzały, tworząc chórek, „Rory Alleluja.” Tom Watson mówi: „Uwielbiam jego zapał i pasję. Szukam gracza, który kochałby tę grę i miał taki błysk w oku. Rory to ma.” Rodak McIlroy’a Darren Clarke i jednocześnie jego mentor (obok Nicka Faldo), odkąd chłopak miał 12 lat, stwierdza: „On sam decyduje o sobie. Jestem pewien, że jego talent zaprowadzi go na szczyty.” Mark O’Meara komentuje: „Rory jest lepszy niż Tiger, gdy ten miał 19 lat.” Nawet Woods nazywa McIlroy’a swoim najbardziej prawdopodobnym następcą miana światowego Numeru 1.

Ze swej strony McIlroy przyznaje, że wiele zawdzięcza swoim pracującym fizycznie rodzicom. „Robię karierę dzięki mamie i tacie” – przyznaje – „Pracowali na kilka etatów, żebym ja mógł grać w golfa. Nigdy nie zapomnę im tego poświęcenia.” Mówi to szczerze. Posiadający ok. 10 milionów majątku McIlroy kupił ostatnio swojej rodzinie dom w Belfaście wart 600 tysięcy dolarów, położony tylko 5 minut drogi od własnego 5-pokojowego domu. W ten sposób jego mama wciąż może prać jego rzeczy dwa razy w tygodniu.

Pewnego dnia, dwaj stali gracze w golfa przyglądali się ćwiczeniom McIlroy’a na dołku 17.
„Jak się nazywasz?” – zapytali.
„Rory McIlroy.”
„Jesteś dobrym graczem?”
„Nie – Jestem świetnym graczem.” – odpowiedział im chłopak.
McIlroy miał wtedy 9 lat.

Historia Rory’ego rozpoczyna się w Holywood Golf Club, polu golfowym par 69, położonym na obrzeżach Belfastu. Gdy Rory miał 2 lata, jego ojciec Gerry z zachwytem obserwował, jak jego jedynak uderza małym driverem w piłkę, posyłając ją na prawie 40 metrów. Jako 8-latek Rory został najmłodszym członkiem klubu. W domu ćwiczył niezmordowanie, chipując piłki przez kuchenne drzwi, prosto do bębna pralki.

Rory uwielbiał grę w golfa, ale Gerry, początkujący gracz, nie zauważył talentu swego syna dopóki ten nie zwyciężył w mistrzostwach świata do lat dziesięciu w Doral, wyraźnie wyprzedzając pozostałych 80 zawodników. Zamiast naciskać syna, Gerry i Rosie McIlroy sami zacisnęli pasa. Postanowili, że będą finansować rozwój  chłopca, bez względu na koszty. Lekcje, kije golfowe, bilety na samolot – wydatki nawarstwiły się i drugi kredyt hipoteczny, wzięty na 2-sypialniowy dom, okazał się niewystarczający. Gerry przez kolejne 10 lat pracował przez sto godzin tygodniowo, sprzątając szatnie w klubie rugby i wycierając stoliki w pobliskim pubie. Rosie pracowała na nocnej zmianie, stojąc godzinami przy taśmie montażowej i pakując rolki taśmy. „Nie chcieliśmy na starość zadawać sobie pytania ‘Co gdyby? Kim Rory mógł teraz być?’” – tłumaczy Gerry. „Chcieliśmy, aby nasz syn wykorzystał nadarzającą się okazję.”

Jako 9-latek, McIlroy zaczął szlifować swój zamach pod okiem mieszkającego nieopodal profesjonalnego gracza Michaela Bannona. Grupki gapiów schodziły się na polu Holywood, żeby obserwować brzdąca wykonującego zamachy – na lewo, na prawo, wysoko, nisko – dosłownie na komendę. Jedno z ćwiczeń miało za zadanie wzmocnić jego odruchy, opowiada Gerry. „Kiedy Rory jest w szczycie backswingu, Michael krzyczy: ‘High draw!’ lub ‘Low cut!’, a Rory bez zastanowienia dostosowuje się, wykonując to lub tamto uderzenie, z mid-swingu.”

 Rory ma cudowne ręce, twierdzi Bannon, który wciąż współpracuje z Rorym. „McIlroy potrafi, będąc w bunkrze, wybić i podkręcić piłkę przy użyciu irona nr 3. Dla niego wykonywanie swingu jest tak naturalne jak używanie noża czy widelca.”

W wieku 11 lat, McIlroy zaliczył swoje pierwsze ace, a do roku zaliczył ich jeszcze 70. Zwyciężył w zawodach West of Ireland Championship jako 15-letni chłopak. W tym samym roku, w zawodach amatorskich ustanowił rekord pola: 61 pkt, na liczącym 117 lat polu Royal Portrush. W 2007 roku, jako jeden z najlepszych graczy amatorskich świata, McIlroy zdobył srebrny medal (T42) w cyklu zawodów Open, w Carnoustie. Rory obserwował tam rodaka Padraiga Harringtona dźwigającego srebrny dzbanek Claret Jug. „Pomyślałem wtedy, że nadszedł czas na zawodową grę.” – wspomina McIlroy.

Pokój McIlroy’a w hotelu Tuscon. Dźwięk telefonu. McIlroy chwyta słuchawkę. Dzwoni Nick Faldo. „Może przyda ci się ta informacja” – mówi do McIlroy’a, który następnego dnia rano ma rozpocząć grę typu Match Play. „Przez noc na pustyni robi się zimno, spadnie więc również temperatura piłki. To może oznaczać 2-3 metry. Powinieneś mieć to na uwadze przy pierwszych dołkach.”

Faldo spotkał McIlroy’a, gdy ten, jako 12-latek, przyszedł zapisać się do Faldo Series, programu uczącego gry w golfa, uruchomionego przez Faldo, aby trenować młodych golfistów. Zaskakujące, że gdy Watson i Woods chwalą McIlroy’a, jego mentor Faldo mówi: „Nie chwalcie dnia przed zachodem słońca.”

„Tiger, Jack, Hogan – wielkie talenty pojawiają się co 20, 30 lat.” – mówi Faldo. „Każdy chce, aby kto inny wychylił się i zawalczył z Tigerem. Tu pojawia się dzieciak z Irlandii, z twarzą dziecka i burzą loków. Ma zapał i odpowiednią koordynację. Teraz musi jednak zgrać swoje pragnienia z umiejętnościami. To krzywa zależności doświadczenia i kompetencji. Czy wynosi naukę z zepsutych strzałów, jak radzi sobie ze stresem? Czy ma respekt przed Tigerem, swoim idolem? Wszystkie te czynniki mają wpływ na ostateczny wynik.”

Poza informacjami o pogodzie Faldo ma jeszcze dla McIlroy’a dobrą radę: ignorować media. „Póki co, Rory nie popełnia błędów, lecz oni [Brytyjska prasa] mogą okazać się szkodliwi. Za rok jego wiara w siebie przemieni się w arogancję. Nie należy czytać gazet. One szkodzą nie tylko drzewom.”

 Z powierzchni ziemi zniknął las sosnowy i to wcale nie przez swingi młodego Irlandczyka. McIlroy, w piątek, o mały włos nie został wykluczony z udziału w swoim pierwszym Masters, po tym jak w bunkrze naruszył butem piasek – co jest zabronione – gdy, na 18 dołku, nie udało mu się wybić piłki. Miesiąc później, jego stopa sprawiła mu jeszcze więcej kłopotu, gdy wpakował ją sobie do ust. Podczas zawodów Irish Open, McIlroy określił prestiżowy puchar Rydera jako „wielkie golfowe widowisko, które jednak... nie jest ważnym wydarzeniem dla mnie.” Później Rory spuścił trochę z tonu, lecz zamieszanie w mediach, które wzbudziły jego uwagi, pokazują, że jego wypowiedzi potrafią być tak samo ostre jak kolce jego butów golfowych.

Jeśli istnieje jakiś aspekt gry McIlroy’a, który nie został szczegółowo skomentowany, jest nim długość uderzenia. Bez włosów waży 72 kg. Przez swą postawę aż prosi się, żeby rzucić mu piaskiem w buźkę przypominającą Hucka Finna. Uderza na odległość dalszą niż wymiary Moby Dicka – średnia odległość to 270 metrów na zawodach w maju, co uplasowałoby go na 4. miejscu w driving’u.  Na zawodach masters osiągał ponad 300 metrów, doganiając swego partnera Anthony’ego Kima. McIlroy trafiał do dołka 13. par-5, używając drivera typu iron nr 8. „Rory jest niesamowicie mobilny.” – wyjaśnia Bannon. „Jego stawy, mięśnie, tułów. Jakby były zrobione z plasteliny. Taka budowa pozwala mu uzyskać ponadprzeciętny moment obrotowy podczas backswingu, co przy schodzeniu w dół wyzwala dużą energię.” Wychodzi na to, że Rory jest wyjątkowy.

McIlroy był akurat na Holywood, gdy podeszło do niego kilku starszych graczy.
„Jak ci idzie?” – zapytali.
„To najlepsza runda w moim życiu” – padła odpowiedź.
McIlroy miał wtedy 10 lat.

Nie jest łatwo puttować, słysząc dzwonienie własnych zębów, jednak McIlroy’owi przydarzyło się to w Dubaju w lutym na 18. dołku; jego 6-punktowe prowadzenie stopniało do 1 punktu przewagi. Gdyby udało mu się wbić, trochę ponad 1-metrowego, putta, byłoby to jego pierwsze zwycięstwo w profesjonalnych zawodach. Gdyby spudłował, czekała go upokarzająca dogrywka. „Cały się trząsłem, kolana mi drżały.” – wspomina  McIlroy. „Powiedziałem sobie: ‘To nie są żadne zawody, po prostu puttowanie na par.’”

Zwycięstwo wydawało się nieosiągalne jeszcze 1,5 godziny wcześniej. Gdzieś w środku serii pięciu birdies z rzędu prowadzący Justin Rose podszedł do McIlroy’a i powiedział: „To chyba twój gwóźdź do trumny.” McIlroy zaliczył 3 bogey’e z rzędu. „[Puttując na 18. dołku] pomyślałem sobie: ‘Jeśli teraz nie dasz rady, będziesz czuł się tak głupio.’ Zrobiłem to i mój tata nagle pojawił się i no... pocałował mnie.” Rory przewraca oczami na wspomnienie ust ojca całujących go. „Czułem się zakłopotany. Powiedziałem: ‘Tato, nie tutaj!’” Śmieje się. „Lecz w sumie – co z tego? Kiedy jak nie teraz. Poczułem straszliwą ulgę i radość. Przy 6-punktowej przewadze człowiek czuje dużą presję.”

Tak, swoją cenę mają również duże oczekiwania. McIlroy ma potencjał, ale potencjału nie trzeba wypracowywać. Gdy ma się 19 lat, można mieć dzięki niemu pałace, gdy ma się 29 lat – jest utrapieniem. Wystarczy zapytać Sergio. „Nie czuję się przytłoczony,” – tłumaczy McIlroy – „Robię to co kocham. Nie myślę o stresie, bo po co? Lubię tę atmosferę, publiczność. Gra mi się lepiej, gdy ludzie na mnie patrzą. W Dubaju nauczyłem się, że na to trzeba sobie zarobić. Być może przychodzi mi to zbyt łatwo. Muszę być cierpliwy. Chciałbym osiągnąć wszystko już dziś. Muszę pamiętać, że mam na to czas, całe lata.”

Golfiści bywają przesądni. Jack Nicklaus zawsze nosił w portfelu trzy monety. Paul Azinger opierał o swoją piłkę szczęśliwy pieniążek w ten sposób, że moneta z wizerunkiem Abrahama Lincolna zwrócona była awersem ku dołkowi. Słynna czupryna McIlroy’a, jak on sam przyznaje, „dodaje trochę szczęścia.” Rory nie ścinał włosów od września.

„Wszyscy mówią o włosach” – mówi Gerry. Gdy Rory je zmoczy, wspomina z uśmiechem tata, zwichrzone kosmyki zwijają się w strąki. Kilka miesięcy wcześniej Gerry zawoził Rory’ego na lotnisko, gdy ten był świeżo po kąpieli. Tata długo przyglądał się synowi.

„Na co tak patrzysz?” – zapytał Rory.
„Na twoje włosy.” – odpowiedział Gerry.
„Czemu?”
„Bo wyglądasz jak Shirley Temple.”
Rory, na krótko przed dwudziestymi urodzinami, zapytał ojca: „Kim, do diabła, jest Shirley Temple?”

 

tłum. Izabela Żurawska

źródło: golf.com

Author Profile: Ewelina Murzicz

This author has published 655 articles so far. More info about the author is coming soon.
Laureat
Golf Fee Card
Logowanie